Dogadajże się z krakusem. […] Krakusy [i okolica, dosyć szeroka nawet] nie wychodzi na dwór. Oni wychodzą na pole. O! To pole do walki o słuszności pola. „Krakusy mieszkały we dworach i wychodziły na pole, a te inne, to w polu mieszkały i łaziły na dwór”. Kto z nas nowych się o to nie kłóci?
Biblioteka Główna zaprasza do obejrzenia wystawy „Słownik krakowsko-polski”, która znajduje się w holu przy Wypożyczalni. Obok najstarszych słowników znajdujących się w zbiorach biblioteki, jak np. Słownik Lindego z 1854 r., zaprezentowano także najpopularniejsze zwroty i wyrażenia charakterystyczne dla języka mieszkańców Krakowa i okolic. Weźże, zobacz! 🙂
Uczyłam się kupować keks, a nie cwibak i bułkę paryską, a nie wekę, usiłowałam się przyzwyczaić do pieszczotliwych „niuńków” oraz odzwyczaić się od zgorszenia swobodnym używaniem słowa „buc”, które w Warszawie nie oznacza tego, co myślicie, krakowiacy, tylko głupka i niedojdę.